Follow Us @sonsdanoite

środa, 25 września 2013

Targi Książki w Katowicach

edit 25.09.2016: Pozwoliłam sobie udostępnić post sprzed trzech lat, na dobry początek bloga i na fakt, że za pięć dni odbędą się kolejne Targi Książki w Katowicach, po raz drugi nie w Spodku, a w Międzynarodowym Centrum Kongresowym. I będą to 2 Śląskie Targi Książki, na których zamierzam się zjawić i na które bardzo serdecznie zapraszam. 
Post bez poprawek.




Tegoroczne Targi Książki w Katowicach trwały od 20 do 22 września i, jak co roku, odbywały się w Spodku. W tym roku już nie mogło mnie na nich zabraknąć, mimo iż do tej pory jakoś ich termin nigdy mi nie sprzyjał, więc w tę sobotę, 21 września, po raz pierwszy stawiłam się na Targach Książki. Na miejscu byłam jeszcze przed 10:30, więc ledwo pół godziny po otwarciu. Na początku, nie ukrywam, przeraziło mnie to, jak niewiele było osób. Chyba na palcach jednej ręki mogłabym zliczyć zwiedzających. Postanowiłam się jednak nie poddawać, w końcu obiecałam sobie, że spędzę tam przynajmniej pół dnia i, co było dla mnie najważniejsze, w końcu na żywo spotkam autorkę wielu książek, które przeczytałam, czyli panią Martę Fox.

Uzbrojona w książkę pani Marty oraz swój aparat wyruszyłam do Spodka. Przeszłam wzdłuż dziesiątek identycznych, niewiele wyróżniających się białych boksów, będących miejscami, w których wydawnictwa wystawiały różne książki. Dosyć szybko dotarłam na sam środek, a więc do serca tegorocznych Targów - do kolorowego wydawnictwa Dreams, a także do stanowiska wortalu internetowego Granica.pl. Nie mogłam oderwać wzroku od różnobarwnego wydawnictwa Dreams, które zdecydowanie wyróżniało się na tle pozostałych, białych boksów. Wielki złoty napis, oraz zielone stoiska przyciągały wzrok wielu ludzi. Można było zakupić tam pełno książek, jednak płacić można było, na moje nieszczęście, tylko gotówką. Ja, na złość sobie samej, wzięłam niewystarczającą ilość pieniędzy, a więc nawet nie mogłam kupić "Baśniarza", z którym wszyscy wprost szaleli i w ciągu 10 minut cały stos został wyprzedany. 

Nie zraziło mnie to jednak. Było pełno różnych stanowisk, sprawiających radość nie tylko biblioholikom, ale także dzieciom - można było grać w szachy, zarówno te małe, jak i te wielkie, gdzie plansza do gry była ogromna, typowo czarno biała. Dla dzieci były różne stanowiska do gier i zabaw, tak samo jak stworzony został plac zabaw. Były gry językowe, możliwość rysowania, wywieszone flagi różnych państw, a także niektórym dzieciom, oczywiście za zgodą rodziców, malowano twarze farbkami specjalnie do tego przeznaczonymi. Samo wydawnictwo Dreams, bo do niego będę wracać co jakiś czas, zaskoczyło mnie swoimi barwami, różnorodnością, idealnie wystawionymi pozycjami. Nie było chwili, aby nikogo tam nie było, przy tym stanowisku. Koło godziny 12/13 była tam pewna kumulacja ludzi - kolejka do kasy miała chyba z dziesięć osób! To właśnie był ten moment, gdy wykupili mi całego "Baśniarza", na moje nieszczęście, oczywiście. Ale to nic, zaoszczędziłam pieniądze i kupiłam książkę, która pozwoliła mi wygrać coś w losowaniu!


Przy stoisku Granicy.pl można było porozmawiać i zdobyć autografy kilku autorek książek. Między innymi była to wspomniana wyżej pani Marta Fox, ale także panie: Ewa Bauer, Renata Kosin, Jolanta Kwiatkowska, Manuela Kalicka, Joanna Marat, Mariola Zaczyńska, Anna Fryczkowska czy Urszula Jaksik. Przy stoisku wydawnictwa Dreams można było także spotkać pana Dariusza Rekocza. 





Wszyscy autorzy byli chętni do rozmów ze zwiedzającymi, a także chętnie pozwalali na robienie sobie zdjęć. Fajnie było patrzeć na uśmiechniętych autorów. To na pewno bardzo przyjemne uczucie, kiedy przychodzą do pisarza czytelnicy, proszą o autograf, zadają pytania, robią zdjęcia, chcą dowiedzieć się czegoś więcej na temat swoich ulubionych książek czy autorów. Na zdjęciu po prawej stronie są panie Ewa Bauer oraz Renata Kosin, natomiast trochę poniżej, po lewej stronie, pojawiło się zdjęcie właśnie pana Dariusza. Pan Dariusz najpierw znajdował się przy stanowisku wydawnictwa Dreams, ale później, jak dobrze zauważyłam, pojawił się również przy Granicy.pl, promując swoje książki i bardzo chętnie rozmawiając z ludźmi, którzy do niego podchodzili. Stał dosyć blisko pani Marty Fox, a więc widziałam, że kiedy nikt do nich nie podchodził, spokojnie rozmawiali między sobą.





Podczas Targów Książki odbyło się także rozdanie nagród z konkursu E-Buka. Trochę żałuję, że o samym konkursie dowiedziałam się dopiero na dwa dni przed tymi Targami, ale wiem, że nie miałabym zbyt wielu szans, zważywszy na to, że jestem tutaj dopiero od niedawna. Stałam wraz z innymi bloggerami i spokojnie słuchałam jak pan Grzegorz Raczek wyczytywał kolejnych autorów "zaczytanych" blogów. Niestety tak się złożyło, że większości tych bloggerów akurat nie było na targach. Pan Grzegorz jednak zapewnił wszystkich uczestników, że mają się nie martwić, bo on wszystkie te "dyplomy" i nagrody prześle do osób, z którymi skontaktuje się w najbliższym czasie.
Z chęcią wysłuchałam również opowieści skąd pojawił się pomysł na konkurs E-Buka, a także wyjaśnienie na czym dokładnie on polega. Sama idea tego konkursu naprawdę mocno mi się spodobała. W końcu ktoś, kto ma takie możliwości, zabrał się za tworzenie takiego konkursu, który ma naprawdę dobry pomysł. 


E-Buka to konkurs, który w dzisiejszych czasach należy do mniejszości. Ogólnie większość stron internetowych prowadzi teraz konkursy, polegające na największej ilości polubień bądź komentarzy. E-Buka odbiega od normy w taki sposób, że po prostu jest Jury, które decyduje o wygranej bądź nie. Jest to o tyle dobrze, że takie szaraczki jak ja, mające mało odwiedzin czy niewielu czytelników, również dostają swego rodzaju szansę na wygraną. Nie sądzę jednak bym ja sama osobiście miała szanse, gdybym zgłosiła się do tego konkursu - ledwo cztery recenzje książek na pewno nie zasługują nawet na dyplom, a co dopiero na kuferek pełen książek! Ale nie martwię się, bo zamierzam w przyszłym roku się zgłosić, kiedy w końcu uda mi się rozkręcić tego bloga. A nóż coś wygram.


Na Targach Książki było mnóstwo bloggerów. Wyróżniali się oni plakietkami z napisem GOŚĆ, a także dużymi, papierowymi torbami, wypełnionymi naklejkami, ulotkami i innymi rzeczami reklamującymi owe Targi. Niektórzy bloggerzy wyróżniali się również własnoręcznie zrobionymi koszulkami czy swoimi plakietkami, by pokazać z którego bloga są oni. W ten sposób poznałam na Targach kilku bloggerów - Tris, Abigail, Rafała, Emi oraz Karolkę - a także spotkałam moją Antoinette, którą znam już od ponad roku i w końcu mogłam się z nią spotkać! Jako pierwsze zobaczyłam właśnie dwie Anie - Tris i Abigail - oraz Julkę, czyli Antoinette, wszystkie trzy dziewczyny, wraz z panią Magdaleną, widoczne są na zdjęciu obok. Stały właśnie przy stoisku wydawnictwa Dreams i rozmawiały z panią Magdaleną Rykiel, która zajmuje się właśnie współpracą pomiędzy wydawnictwem a bloggerami książkowymi.




Po pewnym czasie podjęłam decyzję, by w końcu zakupić książkę, bo przecież nie mogę wyjść z Targów Książki z pustymi rękami! Podeszłam więc do stoiska wortalu Granica.pl i zakupiłam najnowszą książkę pani Marty Fox - "Autobiografię z lisiczką". Kiedy kupowałam ową książkę dostałam numerek, który o godzinie czternastej miał wziąć udział w losowaniu, a do wygrania były dwie żółte koszulki z nadrukiem właśnie okładki powyżej wspomnianej książki. Nie mogłam się doczekać tego losowania, mimo iż dużo bardziej ucieszył mnie fakt, że po raz kolejny mogę podejść do pani Marty i uzyskać kolejny podpis na książce. To już trzeci autograf na książce, który zdobyłam własnoręcznie, a nie poprzez wysyłanie listów. 


W między czasie można było pójść również na pewne wykłady, dotyczące blogowania we współczesnym świecie. Niestety te wykłady mnie nie wciągnęły, posiedziałam chwilę, po czym grzecznie wyszłam, by dłużej nie przeszkadzać. Sala jednak była prawie pełna, a więc było wielu bloggerów, których te wykłady wciągnęły. Ja, niestety, do nich nie należę. Pokręciłam się więc jeszcze po Targach, poszłam zobaczyć obrazki rysowane z piasku i oczekiwałam na losowanie. Zrobiłam jeszcze kilka zdjęć stoiskom - między innymi wydawnictwu Nasza Księgarnia, Sonia Draga czy Czarna Owca. Na zdjęciu obok - wydawnictwo Sonia Draga i stosy cudownych książek, które fajnie byłoby mieć, fajnie byłoby przeczytać, ale skąd brać na to wszystko pieniądze?


Posiedziałam trochę. Z czasem zaczęło przychodzić coraz więcej ludzi, aż w końcu było ich naprawdę dużo. Ja chwilę przed godziną czternastą, a więc przed losowaniem, podeszłam do stoiska Granicy.pl. Już czekała tam jedna pani, również z "Autoportretem z lisiczką". Za chwilę przyszedł pan, zajmujący się owym stoiskiem, wraz z kilkoma pozginanymi kartkami. Szybko naliczyłam, że było pięć kartek, a więc pięć osób brało udział w losowaniu. Przy stoisku byłam ja i jeszcze jedna pani. Prawdopodobieństwo, że wylosują numer TRZY, a więc ten, który miałam ja, był w moim mniemaniu bliski zera. Pierwsze losowanie i... pani Marta rozwinęła kartkę z numerem DWA. Jak się okazało - dwójkę miała pani obok. Ale okazało się, że koszulki mają dwie! I co następne wylosowała pani Marta? TRÓJKĘ! Zaczęłam się wtedy zastanawiać co się stało, że nagle dopadło mnie takie szczęście - autograf, wygrana koszulka w losowaniu, spotkanie jednej z ulubionych autorek, spotkanie koleżanki, która wbrew wszystkiemu nie mieszka tak daleko, a jednak jeszcze jej nie widziałam. Aż do tych targów. Co powinnam o tym myśleć? Nie wiem, poczułam euforię, mogąc zrobić sobie zdjęcie z panią Martą Fox, a więc mam namacalny dowód na to, że ją widziałam, że się z nią spotkałam, że miałam z nią jakkolwiek do czynienia. Dla kogoś, kto wychował się na jej książkach - niesamowite doświadczenie!


Ze Spodka wyszłam gdzieś pół godziny po losowaniu. Do domu wracałam ze zdecydowanie cięższą torebką, bowiem miałam kilka, a nawet kilkanaście pamiątek. W końcu zdobyłam jakieś zakładki do książek, a więc już nie będę musiała używać wszystkiego, co wpadnie mi w ręce tak, jak robiłam to do tej pory - używałam zużytych biletów jednorazowych, biletów do kina, rachunków, porwanych karteczek, ogółem wszystkiego, co nadawało się do bycia zakładką w książce. Poniższe zdjęcia są właśnie moimi pamiątkami, przywiezionymi z Targów Książki w Katowicach:





I wiecie co? Za rok też tam wrócę!

3 komentarze:

  1. Ale żałuję, że mnie nie było!!! :(

    OdpowiedzUsuń
  2. a no to widzę, że dobrze wszystko wyszło :D i fajne jest to zdjęcie, na którym jesteśmy, a mnie nie widać *^* jak dobrze, nie przepadam za zdjęciami, na których jestem xd A no i fajnie było! Ciesze się też, że znalazłaś coś dla siebie ^^

    OdpowiedzUsuń